Nazywam się Aleksandra Tinkoff i mam 24 lata. Tak, jestem córką Olega
Tinkoff'a. Pracuje w teamie Tinkoff-Saxo. Wykonuje każdą pracę do
jakiej jestem potrzebna. Rozdaje bidony na trasie, pomagam w
przygotowywaniu posiłków, pełnie rolę masażystki, asystentki mojego
ojca, a nawet robię za psychologa. Jako jedyna spadkobierczyni mojego
ojca już teraz obywam się we wszystkich interesach taty. W zespole
jestem jedyną dziewczyną. Z każdym mam dobry, przyjacielski kontakt.
Chyba nikt nie chce się narazić mojemu ojcu. Być może, niepotrzebnie
zresztą, boją się, że zostaną zwolnieni gdy mój ojciec przyłapie nas w
dwuznacznej sytuacji. Tata od początku odradzał mi podjęcie tej pracy.
Chyba bał się tego momentu, gdy któryś z chłopaków zacznie się do mnie
dobierać. Jak na razie nic się takiego nie stało. Chociaż pewnie
oświadczyny to zupełnie gorsza sprawa. Wole nie myśleć o tym gdyby tata
się dowiedział, że jeden z jego zawodników zaproponował mi małżeństwo.
Jego kariera od razu była by skończona, a ja zostałabym zamknięta w
rodzinnym domu, w Rosji. Nie chce tam wracać. Chce podróżować po świcie,
odkrywać nowe biegowe trasy. Przebywać w ciepłych miejscach. Być ciągle
w ruchu i cieszyć się z życia. Niby o pieniądze nie muszę się martwić,
ale chce pracować. Robić coś co kocham. Wszystko było by lepsze niż
siedzenie na dupie, przepraszam w jednym miejscu i nic nie robienie. Od
dziecka byłam nauczona ciągłego ruchu i z tego się nie wyleczyłam.
Zapewne
wiecie jak fajnie ogląda się zwycięstwa. Ale jeszcze fajniej jest gdy
uczestniczycie w nich. Macie w tym swój wkład. Wiecie, że jakaś cząstka
was przyczyniła się do tego sukcesu. Wygranie dwóch etapów i
klasyfikacji górskiej na jednym z kilku wielkich tourów to ogromny
sukces. Radość jaka wszystkich ogarnęła po drugim etapowym zwycięstwie
była nie do opisania. Główny sprawca tego zamętu czyli Rafał Majka był w
tak dobrym humorze, że mnie pocałował. Nie wiem co on sobie wtedy
myślał, ale to było dziwne. Przecież nigdy nie dałam mu powodu, żeby
myśleć, że między nami coś może być. Szczęściem w tym momencie było, że
nikt tego nie widział.
Analizując zachowanie Rafała do
końca touru starałam się go unikać. Musiałam trochę pobyć sama ze sobą.
Zamiast jechać z resztą drużyny na kryterium do Holandii i Belgii,
postanowiłam jechać do Polski gdzie za klika dni miał się odbyć kolejny
tour. Ojciec chętnie zgodził się na takie rozwiązanie. Miałam w tym
czasie odpocząć i pobyć sama ze sobą. Miałam 3-4 dni dla siebie, zanim
zjedzie się tu reszta ekipy.
Cieszyłam się ciszą i
spokojem. Polskie morze jest wyjątkowe. Mimo, że przejechałam pół świata
i widziałam dużo niezwykłych miejsc to właśnie Trójmiasto najbardziej
mi się spodobało. Tylko, że czegoś mi brakowało. Gdy spędza się z kimś
kilkanaście tygodni przyzwyczajamy się do niego.I nie zdajemy sobie
sprawy z tego, że go kochamy.
Jak ten czas będzie dalej mi tak uciekał to ja zacznę mu uciekać. Nawet nie mam czasu jeść przez tą szkołę.
Pozdrawiam :*
Hmm, to będzie coś nowego, bo ostatnio czytałam tylko siatkarskie opowiadania, ale ja jestem otwarta na nowości! :D Ta zapowiada się ciekawie, szykuje się tutaj chyba jakiś zakazany romans tuż pod ojcowskim okiem :D Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie! Zastanawiam się jak w całej tej sytuacji odnajdzie się dwójka naszych bohaterów.
OdpowiedzUsuńSiatkówka była. Teraz czas na kolarstwo!
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo w te rejony jeszcze nie zawędrowałam zbyt głęboko.
Rafał... No ten jak się przylepi to koniec! A przynajmniej mam taką nadzieję, że się przylepi i już nie puści. Oczywiście do Aleksandry. Ale co na to jej ojciec? Sądząc po poprzednim rozdziale - zadowolony to on nie jest. Ale to w końcu nie jego życie, nie?
świetny
OdpowiedzUsuń