niedziela, 4 października 2015

3.Radość

Nie ukazywanie radości, gdy się czuje tą radość jest trudne do powstrzymania. A mi się chyba to udało. Chyba. Jako, że nadal sama przebywałam w Gdańsku miałam odebrać Rafała z lotniska. Byłam zdenerwowana i podniecona jednocześnie. Gdy tylko go zobaczyłam moje serce wykonało jakiś skomplikowany taniec. Wyglądał na strasznie wyczerpanego. Nie chcąc by dopadli go kibice szybko pojawiłam się koło niego i bez żadnych słów wyprowadziłam go z lotniska. Wsiedliśmy do taksówki i już po kilkunastu minutach byliśmy w hotelu. Jako, że rezerwacje dla wszystkich zawodników i sztabu były od jutra Rafał zamieszkał na ten czas u mnie. Oddychajcie! Mieliśmy osobne łóżka. Po przekroczeniu apartamentu widziałam na twarzy Rafała wielką ulgę. Chcąc by trochę odpoczął zaproponowałam mu żeby wziął prysznic, a ja w tym czasie przyniosę coś do jedzenia. Gdy wróciłam zobaczyłam Rafała śpiącego na moim łóżku. Był to słodki widok. Cicho usiadłam się na drugim łóżku i zaczęłam konsumować posiłek. Po skończeniu zaczęłam mu się przyglądać. Jego spokojna twarz podczas snu nie odzwierciedlała tej zaciętości, gdy walczył o zwycięstwo. Czułam ze coraz bardziej się w nim zakochiwałam. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale to jest silniejsze ode mnie. Byłam zdezorientowana. Moje dalsze przemyślenia przerwał Rafał, który właśnie się obudził. Była to niezręczna sytuacja gdyż mój wzrok był ciągle utkwiony w jego twarzy. Gdy tylko się zorientował, że się mu przyglądam uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech tak jak on odwzajemnił moje spojrzenie. Leżeliśmy tak dopóki nie rozdzwonił się mój telefon. Niechętnie wstałam z łóżka i odebrałam. Dzwonił tata zapytać czy odebrałam Rafała z lotniska. Oczywiście musiałam zdać mu szczegółową relację, dlatego gdy skończyłam z nim rozmawiać Rafał zaproponował kolację. Poszliśmy do małej knajpki z widokiem na morze. Scena rodem wyjęta z jakiegoś romansu. Jedzenie było smaczne, a my w swoim towarzystwie czuliśmy się jak ryba w wodzie. Po skończonym posiłku zaproponowałam spacer brzegiem morza. W pewnym momencie dłoń Rafała i moja odnalazły się. Nasze palce złączyły się jakby robiły to codziennie. Spojrzałam w niebo. Było całe rozgwieżdżone  Od tego momentu był to mój talizman szczęścia.

Jestem. Jestem. Przepraszam za opóźnienie,ale ten brak komentarzy trochę mnie przybił. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Następny rozdział raczej szybciej niż później, ale na pewno nie będzie to regularnie. Ilość nauki mnie wykańcza....
Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Szkoła to zabójca i weny, i czasu. Rozumiem cię doskonale. Sama na pisanie mam czas jedynie w weekendy, a i to nie zawsze. :( Także wspieram cię w tych ciężkich chwilach. ;)
    Ola wpadła jak śliwka w kompot. Już nie może zaprzeczać. A Rafałowi to chyba odpowiada, co? Do niczego jej nie zmuszał. Trochę poczekał. I się doczekał. Teraz pytanie czy ja się doczekam happy-endu?
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko spoko, ale czemu tak krótko? ;-;
    Na razie wszystko jest takie spokojne i niewinne, ale mam przeczucie, że zbyt długo ten spokój się nie utrzyma. Widać, że Oli zależy na Rafale. A końcówka rozdziału to już jest coś wspaniałego, zrobiło się bardzo romantycznie, w najlepszym tego słowa znaczeniu :)

    OdpowiedzUsuń